Chcesz od Boga zmieniającej życie prawdy, czy tylko poklepania po plecach? – John Bevere

Czy przyjmujesz takie objawienia, które zdają ci się trudne, ale w końcu mogą okazać się dla ciebie dobre? Czy też mocno bronisz się przed wszystkim, co stricte nie poprawia ci humoru [lub nie sprawia, że lepiej o sobie myślisz]?

 

Pozwólcie, że zadam wam pytanie.

Co wolelibyście słyszeć w kościele: przesłanie zachęcające, radosne, pozytywne i lekkie? Czy ostrzegające, napominające, pokazujące na błędy i przekonujące o nich?

Jeżeli należysz do większości osób, to wolisz usłyszeć coś pozytywnego. Wiem, że sam skłaniam się ku zachęcającym kazaniom – zarówno gdy [je głoszę] jako usługujący, jak i [gdy ich słucham] jako członek zgromadzenia. Zachęcające głoszenia są dobre. Tak właściwie, są kluczowe. Ale myślałem o tym ostatnio w świetle słów przepowiedzianych przez apostoła Pawła:

„Albowiem przyjdzie czas, że zdrowej nauki nie ścierpią, ale według swoich upodobań nazbierają sobie nauczycieli, żądni tego, co ucho łechce, i odwrócą ucho od prawdy, a zwrócą się ku baśniom.” (2 Tm 4:3-4)

Paweł mówi, że są osoby wierzące, które w końcu wybierają to, co oni uznają za dobre i odwracają się od Boga. Idą w kierunku tego, co chcą usłyszeć, a nie tego, co potrzebowaliby usłyszeć.

A właściwe pytanie nie brzmi „czego bym chciał?”, ale „co jest korzystne [z Bożej perspektywy]?”.

Wyobraźcie sobie, że jakiś człowiek o imieniu Steve dostał diagnozę, że ma guza nowotworowego. Jest on w fazie wstępnej i łatwo można go usunąć. Jego lekarz stwierdza: „usuniemy go! To prosty zabieg.”

Steve idzie na konsultacje do drugiego lekarza. Drugi lekarz jednak odkłada na bok wiedzę medyczną i wytyczne postępowania w takich przypadkach, które przyswoił sobie na studiach. Kocha być lekarzem i pomagać ludziom we własny, przez siebie wymyślony sposób. Mówi więc Steve’owi, by się nie martwił, że wszystko z jego zdrowiem jest w porządku i że ma on wspaniałe życie przed sobą. Entuzjastycznie stwierdza: „Steve, twoje zdrowie jest w dobrych rękach.”

Steve wychodzi od tego drugiego lekarza z poczuciem wielkiej ulgi. Myśli: „Co za miły doktor! Mówił o mnie tak dobrze. Jestem zachęcony!”. Teraz jest też trochę zły na tego pierwszego lekarza, że mu wszystko nakreślił w takich czarnych barwach, prosząc go, aby poddał się zabiegowi, który będzie niewygodny, bolesny, a leczenie będzie kosztowało. Poza tym podszedł do sprawy chłodno, bez emocji i w ogóle nie zachęcał do życia. Dzięki konsultacji Steve jest teraz przekonany, że nie ma się czym martwić.

Niestety, dwa lata później Steve będzie ciężko chory, o krok od śmierci, ponieważ nieleczony guz urósł do rozmiarów zagrażających życiu. Dokonał przerzutów na główne organy i nie ma leczenia, które by pomogło Steve’owi.

Kiedy po raz pierwszy usłyszał diagnozę, Steve posłuchał pozytywnego lekarza, bo było to prostsze.

Ale co było mu bardziej potrzebne – [zimna] prawda, czy pochlebstwo? Słowo, które miało go popchnąć do dokonania pewnych zmian w życiu, czy też słowo, które go połechtało i poprawiło mu humor?

Pamiętajmy, że w liście do Hebrajczyków jest napisane:

„Żadne karanie nie wydaje się chwilowo przyjemne, lecz bolesne, później jednak wydaje błogi owoc sprawiedliwości tym, którzy przez nie zostali wyćwiczeni.” (Hbr 12:11)

Co nam to mówi? Czy przyjmujesz takie objawienia, które zdają ci się trudne, ale w końcu mogą okazać się dla ciebie dobre? Czy też mocno bronisz się przed wszystkim, co stricte nie poprawia ci humoru [lub nie sprawia, że lepiej o sobie myślisz]?

Kiedy modlisz się, czytasz Słowo, słuchasz głoszenia, zachęcam cię, byś otwierał swoje serce i umysł na prowadzenie Ducha Świętego. W tym tygodniu poproś swojego Ojca w Niebie, aby mówił do ciebie prawdę.

Pozwól mu objawić sobie wszystko, co musi zostać skorygowane, żebyś mógł się cieszyć „błogim owocem sprawiedliwości”.

 

 

źródło: http://otwarteniebo24.pl

http://otwarteniebo24.pl/magazyn/porady-i-nauczania/item/305-chcesz-od-boga-zmieniajacej-zycie-prawdy-czy-tylko-poklepania-po-plecach?-john-bevere